Projekt
"Masz ci los"
z
zespołem Kamp!
Co
jest na tak/ nie w byciu muzykiem?
Michał: Na pewno nieregularny tryb pracy. Nie musimy
być w instytucji w określonych godzinach, 5 dni w tygoniu. To też argument na
nie, ponieważ trzeba umieć zaponować nad swoim życiem i czasem, tak by go nie
marnować. Następnie wyjazdy, one są na tak i na nie. Cały czas jesteśmy w
trasie, podróżujemy, zwiedzamy nowe miejsca. Czasem jednak okazuje się, że ze
względu na próby na zwiedzanie nie ma czasu.
Tomasz: Na nie jest na pewno czekanie.
Czekanie? To znaczy?
Michał: Tak jak teraz. To nie działa w
ten sposób, że przyjeżdżamy, wychodzimy i od razu mamy wolne. To jest cała
logistyka, czyli zorganizowanie przyjazdów ze sprzętem, czekanie na próbę,
czekanie na zespół, który wystąpi przed nami, czekanie na obiad, na hotel i
genieralnie jest to czekanie. I czekanie w tym właśnie sensie może być rownież
na tak, jak najbardziej na tak. Nie jesteśmy muzykami, nie takimi po szkole
muzycznej i nie było to nam pisane od samego początku. Wyniknęło to z pasji i
myślę, że najfajnieszjsze jest to, że spełniamy teraz jakieś tam nasze bardzo
młodzieżowe marzenia. Czekanie daje dużo dop myślenia.
Tomasz: Tak jest.
Zaryzykować
załować, czy nie ryzykować, bo się żałuje?
Tomasz: Odpowiedź jest tylko jedna:
zaryzykować i nie żałować.
Najwięcej
adrenaliny zapewnia mi...
Michał: Jeśli mówimy o zespole, no to na
pewno adrenaliną są koncerty. Ale czy to jest coś co zapewnia mi najwięcej
adrenaliny? Nie wiem.
Tomasz: Wczoraj a'propos adrenaliny
miałem razmowę z trzecim członkiem naszego zespołu. Rozmawialiśmy o tym czy
jest takie poczucie po trasie koncertowej. Czy czujemy, że nas rozpiera
energia? I właściwie po koncercie brakuje tego uczucia. Radek twierdzi, że są
momnety, szczególnie w domu, w których masz nagle poczucie czemu tak cicho.
Michał: A z drugiej strony, jak jesteś w
trasie, to brakuje tego braku adrenaliny.
Tomasz: Więc jest to nierozłączna pętla
życia.
W
jakim kraju chcesz wystapić?
Tomasz: Na pewno chcemy wystapić w
Ameryce Południowej, Śodkowej, Meksyku.
Michał: W Meksyku. Tak.
Dlaczego właściwie tam?
Tomasz: Po pierwsze nie byliśmy tam ze
względów turystycznych. Dodatkowo mamy stamtąd duży feedback. Zdaje się też, że
latynosi mają podobne do nas podejście do muzyki. Ich gibkość. Ich muzyka jest
folklorystyczna, trzeba mieć do niej serce.
Michał: Tak, i to jest jeden kierunek. Na
pewno będziemy też starać się częściej koncertować w Niemczech. Po wielu
rozmopwach, w tym z kolgami z innych, wnioski przychodzą same. Poza tym Wschód
jest rynkiem, który dla nas jest bardzo dobry, niezblazowany. I jest jeszcze
potrzeba nowości, ale myślę, że to na razie byłby dobry strzał. To są te
kierunki.
A gdzie byliscie na Wschodzie?
Michał: Byliśmy w Moskwie.
Tomasz: I jeszcze w Chinach.
Michał: No tak, w Chinach, z czym wiąże
się śmieszna historia ze tam nie ma alkoholu na festiwalu. To jest...
Smutne?
Michał: Nie, to bylo akurat fajne.
Jak
reagujesz na plotki na swój temat?
Michał: Słyszeliśmy, że dużo
imprezujemy.
Czy to jest plotka?
Tomasz: Myśle, że są w tym lepsi.
Michał: Na pewno są lepsi, ale też ciężko
nam to zbadać. Nie jesteśmy bardzo grzeczni. Ale widocznie są grzeczniejsi i
niegrzeczniejsi od nas. To też jest tak, że ludzie zapamietują tylko te rzeczy
odlotowe. Normalności nie bierze się pod uwagę.
Tomasz: Często opowiadam pewną historię.
Weszliśmy na domówkę, na którą wszyscy chcieli nas zaprosić. I okazało się...
Michał: ...że nie spełniliśmy jakby ich
oczekiwań. Wszyscy myśleli, po pierwsze że jesteśmy wyżsi, a po drugie, że jak
przyjdziemy to będzie to domówka życia.
Najgorsza
randka na której byłeś?
Tomasz:
Nie miałem skandali na randkach. Chyba w ogóle nie przypominam sobie
żebym kiedykolwiek był na randce. Tak żeby się umowić. Znaczy były takie, ale
nie nazwałbym tego tak.
Michał: No wlaśnie zdefiniujmy randke.
Tomasz: To takie spotkanie, ucieranie.
To jak z tym ucieraniem?
Michał: Miałem taką. Musiałem uciec z
tej randki, mówiąc że muszę jechać. Powiedziałem, że się spieszę a okazało się,
że muszę przeczekać dwie godziny na mój transport. Dodatkowo okazało się, że
zastowiłem torbę z portfelem w tym miejscu, z którego uciekłem. Było strasznie.
Tomasz: Ja jakoś nie miałem złej
randki.
Same dobre?
Tomasz: Może nie same dobre, ale nie
miałem jakiejś takiej ekstremalnej.
Moje
sposoby na psychofanów to..
Zacznijmy od tego czy tacy są.
Tomasz: Powoli zaczynają być. Ale jest
ich tak mało, że naprawdę jak powiemy o tym w wywiadzie, to wszyscy będą
wiedzieli o kogo chodzi.
Mówmy zatem generalnie.
Michał: To bycie miłym przede wszystkim.
Tomasz:
I jak najbardziej neutralnym, ale bardzo zajętym.
Michał: Piekielnie zajętym.
Tomasz: Trzeba sie pakować, albo jechać,
albo robić cokolwiek. Jesteśmy zarobieni wtedy. To jest jednak dobry sposób nie
na psychofanów, ale na stalkerów. O nich trzeba pmaiętać.
Najlepszy
sposób na tremę...
Tomasz: Niestety to smutna odpowiedź, ale
używki.
Michał: Taka jest prawda.
Tomasz: Nic dodać nic ująć.
Michał: Nie uważam, że to jest smutne.
To nie problem, a sposób. Nie mamy przecież tremy zawsze.
Czy ta trema zmniejsza się czy
zwiększa?
Tomasz: To zależy.
Michał: To zależy w zasadzieod niewiadomo czego.
Tomasz: Od zmęczenia.
A na początku jak to było?
Tomasz: Na początku to było gigantyczne,
ale my koncertujemy już od pięciu lat. Rzadko zdarzają się koncerty, przy
których choćby nie chodzi się w kółko. Jest pobudzona atmosfera, nie było chyba
beztremowego koncertu. Miałeś?
Michał: Nie. Znaczy były takie, gdzie w
pewnym momencie rodzi sie rutyna. Na przykład teraz rozmawiam i nie myślę co będzie
za chwilę, a czasami jest odwrotnie. Nie zależy to ani od wielkości klubu ani
od żadnej innej reguły.
Tomasz: Tremę powodują kwestie
techniczne. Jest mnóstwo organizacyjnych spraw, które trzeba załatwić przy
koncertach. Trzeba choćby mieć baterie na podsłuch, nie zgubić ich. To bywa
stresujące.
Michał: Później okazuje się na przykład,
że przed wyjściem na scenę nie można ich znaleźć. Albo ostatnio brutalnie
zgarnięto fana ze sceny i to zdecydowanie też była stresująca sytuacja.
Najgorsze
wspomnienia koncertowe...
Tomasz: Dużo takich mamy.
W takim razie top 3.
Tomasz: Serbia na pewno. Problemy
techniczne.
Michał: To zazwyczaj problemy techniczne.
Tomasz: Olsztyn! To było piekło.
Michał: Ostatnio graliśmy tam koncert.
Graliśmy go 2,5 godziny jak nie dłużej. Przerywaliśmy przynajmniej 5 razy. Po
kilka razy leciały te same utwory. Musielismy przerywać, bo sprzęt nam nie
działał i okazało się, że po prostu kabel robił zwarcie. Ludzi nie wyszli z
klubu, tylko czekali cały czas, chociaż to był to jakiś dzień w tygodniu, chyba
czwartek. Także szacun, że ludzie to
wytrzymali. Oczywiscie kilku wyszło, ale wiekszość czekała cierpliwie aż
sprzęt znowu będzie sprawny.
2,5 godziny?
Michał: Tak, trochę się przeciągnęło.
Genieralnie chyba wszystkie koncerty dociagnęliśmy do końca. Ostatnio zgubiono
na przykład nasze bagaże, podczas wyjazdu do Włoch. Najpierw spóźniliśmy się na
samolot, a później nie mieliśmy połowy sprzętu, ale koncert został zagrany.
Tomasz: Tak, nie było takiego koncertu,
którego byśmy nie zagrali. Położyliśmy wiele koncertów, ale zawsze leciała
muzyka.
Michał: Na przykład pierwszy koncert,
który mieliśmy na Open'erze. To byl taki stres, że tego koncertu nie pamiętam.
Ja pamietam, bo byłam.
Tomasz: Tak, naprawdę?!
Naprawdę, daliście rade.
Michał: Bo zwykle te wspomnienia związane
z niepowodzeniami są techniczne, nie ma chyba innych powodów, żeby była trauma
koncertowa.
A wy mieliście traumę między
sobą? Taką, że na przyklad się kłócicie?
Michał: Nie kłócimy się. Staramy sie
jakoś to rozwiązać pokojowo. Choć był jeden poważny kryzys, który trochę się
przedłużył przy powstowaniu pierwszej płyty. Później było już w porządku.
Tomasz: Ale tylko dlatego, że się nie
pokłóciliśmy.
Michał: Pewnie gdyby nie ciśnienie
mogłoby pójść lepiej, ale mieliśmy pewne tematy, w głowie niestety, a nie
między sobą.
Najlepsza
metoda na kaca...
Tomasz: Kierowanie samochodem, wyjazd z
pracy. Rundka po mieście w aucie, albo ewentualnie motocykl.
Michał: Nie ma chyba takiej złotej
metody.
To co Wam pomaga?
Michał: Znaczy mi pomaga jak mamy dwa
koncerty pod rząd. Po wyjściu z drugiego koncertu jestem jak nowonarodzony, więc hasło na kaca to
praca.
Tomasz: Mi się to nie sprawdza.
Michał:
Mi się to sprawdza, ale ciężko powiedzieć. Nie mam jakiegoś przepisu
chyba jeszcze. Trzeba go stworzyć.
Najgorsze
wspomnienie z dziecintwa to...
Tomasz: Miałem bardzo dobre dzieciństwo.
Szczęśliwy człowiek. Ale coś może
poszło jednak nie tak?
Michał: Ja byłem bardzo gruby i to była
jedyna rzecz, która bardzo mocno przychodzi mi do głowy.
Gdybyś
był potrawą byłaby to...
Tomasz: Kesadija, bez mięsa.
Michał: Nie mam pojęcia. To jest bardzo
trudne pytanie.
Tomasz: Może jakiś szaszłyk?
Michał: Nie, niespecjalnie lubię. Myślę,
że na ten moment byłbym bombą opoczyńską albo kartaczem.
Najlepsze
koncertowe wspomnienia...
Michał: To, że któregoś ze stresu nie
pamiętam i Palladium. To znaczy to wspomnienie przyszło trochę później, bo
myślałem, że na tym koncercie nikt się nie bawi. Później jak zobaczyłem nagrania,
to się okazało, że nie było osoby, która by nie reagowała. To był taki koncert,
który wywoływał duże emocje.
Tomasz: Było też przede wszystkim bardzo
dużo ludzi, co przerosło nasze oczekiwania. Tylko nasz koncert, żaden festiwal,
a mieliśmy wypełnione całe Palladium. Miałem najlepszy czas w życiu wtedy,
także prywatnie, więc miałem dużo energii by ją oddać. Było fajnie.
Michał: Było mnóstwo znajomych.
Tomasz: Był fajny after, wszystko było
jak trzeba.
Opisz
siebie w 5 słowach...
Tomasz: Stać mnie tylko na słowa typu:
idealny, genialny artysta, wyjątkowy głos (śmiech).
Michał: Wyjatkowy głos pokolenia.
Tomasz: Wysmakowane poczucie
estetyki, wspanialy gust, tak bym sie opisał. O Michale powiedziałbym
natomiast: genialny kochanek, wspanialy ojciec, kochający mąż.
Michał: Kochajacy mąż i...
Tomasz: Dobry syn, poczciwy sasiad.
Michał: Poczciwy sąsiad, to naprawdę.
Tomasz: Uczciwy współpracownik.
Michał: Idealny współpracownik.
Tomasz: Taka poczciwina. Człowiek zawsze
na miejscu.
Jestescie pewni siebie, to chyba
dobrze?
Tomasz: Pewność siebie jest
przereklamowana, a skromność jest przeraklamowana jeszcze bardziej.
Najdziwniejszy
komplement...
Michał: Ja ostatnio taki dostalem.
Spotkałem się z kolegą z liceum. Powiedziałem mu- cześć! A on - cześć, ale nie
znamy się. Ja na to- znamy się, bo razem chodziliśmy do liceum. Na co
odpowiedział-jak chce z kimś gadaś ze swojej klasy to chciałbym żeby to był
ktoś starszy niz ja. Także nawiązał do mojego wyglądu i pocisnął z dwóch stron.
Z jednej strony to jest pozytywne, a z drugiej mowie ej ale..mimo to odebrałem
to jako komplement.
Rozmawiały
Aleksandra Jaworska&Helen
Lify
No comments:
Post a Comment